Dzisiaj jest czwartek, 09 maja 2024 r., 130 dzień roku
0
0
0
STREFA OBYWATELA | WIADOMOŚCI | SPORT | OGŁOSZENIA | BAZA FIRM | FORUM | WIDEO | GALERIA | Z SIECI | KUCHNIA D24
EDK Dęblin 2018 Trasa Niebieska - Chrystusa Miłosiernego. Relacje uczestników, którzy wyruszyli "Drogą pięknego życia"
Dodał: admin, 02-03-2018 17:46, odsłon: 2855

W dniu 23 marca po Mszy Świętej o godzinie 19.00, która odbyła się w parafii Chrystusa Miłosiernego w Dęblinie po odczytanym błogosławieństwie od Papieża Franciszka: cyt. "Jego Świątobliwość, łącząc się duchowo z Organizatorami i wszystkimi Uczestnikami Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, zachęca ich do ufnego powierzenia Chrystusowi siebie, swoich rodzin, przyjaciół i nieprzyjaciół, by w każdym z nich zamieszkał pokój i moc Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Na wędrówkę śladami Chrystusa, jednocząc się w modlitwie, Ojciec Święty udziela im wszystkim Apostolskiego Błogosławieństwa" - czytamy w liście.

 

127 osób wyruszyło w nocy, w drogę aby spotkać Jezusa, aby zmienić swoje życie.

 

DROGA PIĘKNEGO ŻYCIA

 

Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoją duszę, straci ją; a kto straci swą duszę z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa ją. Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi».(Mk 8, 34-38).

 

 „Miłości bez Krzyża nie znajdziecie, a Krzyża bez miłości nie uniesiecie”- Jan Paweł II

 

Karol Kołdej (organizator): W zeszłym roku dowiedziałem się o EDK z internetu, zobaczyłem jakiś spot, zainteresowałem się tym tematem, dlatego, że w dzisiejszym bardzo zabieganym życiu nie mamy czasu na nic. Ciężko skupić się na wierze, dążeniu do bycia lepszym człowiekiem, gdyż codzienność i konsumpcjonizm otaczającego świata zewsząd nas otacza i przytłacza. Dlatego taka forma rekolekcji w drodze, dodatkowy trud, ból - pomyślałem, że warto spróbować. Razem z żoną pracujemy w Warszawie, ale na weekendy wracamy w nasze rodzinne strony, więc zacząłem szukać trasy w okolicy Dęblina. Niestety nie było takiej. Więc w zgodzie z ideą EDK - sam sobie wyznaczyłem taką trasę, która przede wszystkim miała spełniać podstawowe warunki EDK - czyli: minimum 40 km i w nocy. Wracając z Warszawy, żona wysadziła mnie w połowie drogi ze stolicy. Musiałem dotrzeć do domu. Ta droga sprawiła, że stałem się trochę innym człowiekiem. Tak więc zaczęła się moja przygoda z EDK. Minął rok i temat powrócił. Z tym, że pomyślałem iż można by było dać coś od siebie innym i może coś takiego zorganizować w naszym rejonie. Zabezpieczyć to bardziej logistycznie i po prostu przygotować trasę. Zająłem się tą sprawą odpowiednio wcześniej, zgłosiłem chęć stworzenia kolejnej trasy w Polsce do głównych inicjatorów idei Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Po przejściu szeregu szkoleń, zdaniu niezbędnych testów potwierdzających znajomość podstawowych zasad i wymogów EDK, podpisaniu umowy wolontariackiej - zostałem "Liderem Rejonu". Jest to osoba, która musi przede wszystkim stworzyć i ogarnąć trasę, następnie zająć się promocją tego wydarzenia w lokalnych mediach oraz internecie. Na koniec należy opisać i sprawdzić trasę, czy oby na pewno jest przygotowana zgodnie z wymogami. Jest to spore wyzwanie, szczególnie jeśli nie jesteś na miejscu a do dyspozycji masz tylko sobotę. Jednak z Bożą Pomocą wszystko udało się ogarnąć. Mam nadzieję, że w kolejnym roku uda się zebrać kilka osób, które chętnie pomogą w przygotowaniu trasy. Dzięki temu uda się wszystko przygotować dokładniej, może coś ulepszyć, a przede wszystkim zajmie to mniej czasu, niż tylko 1 osobie. Jednym z zadań w trakcie przygotowywania EDK jest promocja. Odpowiednio wcześniej należy przygotować ogłoszenia, plakaty. Ogłoszenia przekazałem księżom okolicznych kościołów a plakaty rozwiesiłem w kilku miejscach. Dodatkowo postanowiłem podzielić się swoim świadectwem i doświadczeniem z zeszłego roku, aby zachęcić ludzi - zawsze taka osoba jest w stanie bardziej zainteresować, zachęcić niż "na sucho" odczytane ogłoszenie. Nie można również zapominać o potędze internetu i prasy. Wszedłem w kontakt z redaktorem Twojego Głosu, dzięki czemu mogliśmy przeczytać o EDK w naszej lokalnej gazecie. No i oczywiście Facebook - jak wiemy, ma on bardzo duży zasięg, dzięki czemu można było dotrzeć do bardzo dużej grupy osób. Kiedy wszystko zostało już dopięte na ostatni guzik, nadszedł dzień drogi. Muszę przyznać, że miło się zaskoczyłem, kiedy moja żona przeliczyła na początku trasy wszystkich uczestników i okazało się, że wyruszyło nas 127 osób(!). Jak na Dęblin i okolice, gdzie zniknęła grupa pielgrzymkowa z braku chętnych - to na prawdę imponująca liczba (także może jeszcze nic straconego i uda się reaktywować dęblińskie 8B? Rozpoczynając przygotowania, zakładałem, że zgłosi się maksymalnie 10/15 osób. Dlatego też nie zamawiałem pakietów oraz nie podawałem większej liczby do szacunków. Ale okazałem się człowiekiem małej wiary. Co do samej drogi, to muszę przyznać, że zdecydowanie lepiej pokonuje się kilometry, kiedy masz kogoś obok siebie. W zeszłym roku ostatnie 3 km które zostały mi do pokonania, szedłem chyba ok 1,5 godz...drepcząc noga za nogą i zwijając się z bólu kolan, bioder i pachwin...W tym roku droga pokonana przeze mnie była zdecydowanie lżejsza, a przynajmniej mniej odczuwałem dolegliwości bólowe. Ale niestety to co udało mi się zauważyć - to to, iż nie każdy chyba dobrze zrozumiał ideę EDK. Podstawową zasadą jest reguła milczenia...ale niestety bardzo wiele osób nie zachowywało tej reguły, jednocześnie przeszkadzając w przeżywaniu tej Drogi Krzyżowej innym uczestnikom. Były grupki, które chyba potraktowały to jak pielgrzymkę? piknik? Marsz na orientację? Szkoda, no ale trzeba mieć nadzieję, że za rok już będzie lepiej. W EDK chodzi o przemianę siebie, o oderwanie się od dotychczasowego życia, przemyśleniu swoich spraw oraz o rozpoczęciu nowej drogi - Drogi (Pięknego) Życia. Niestety nie da się tego zrobić bez medytacji, kontemplacji i rozważania Męki Pańskiej w trakcie pokonywania kilometrów w bólu i trudzie. Dlatego można "przejść" EDK i "przejść EDK"....i będą to dwa różne przejścia...Ale przecież zawsze można się zmienić i taką ekstremalną drogę można sobie przejść nie koniecznie zapisując się czy deklarując w jakichś statystykach. Nie musi to być piątek przed Wielkanocą. Liczy się przede wszystkim chęć i wola wkroczenia na lepszą drogę. Drogę, która poprowadzi nas ku Chrystusowi...czyli ku Zbawieniu

 

Magdalena KrasuskaByło ciężko, ale naprawdę warto. Inni pytają: po co, co Ci to da, co zmienisz? Pomyślałam…… cóż jestem warta, jeśli nie sprawdzę się w sytuacjach trudnych, w bólu i cierpieniu. Ciemno, zimno, błoto, las, milczenie, samotność, trud, nogi odmawiają posłuszeństwa jednak idę dalej, ponieważ w plecaku niosę Krzyż, znak na którym umarł Chrystus i zbawił Nas. Idę dalej nie poddaję się, na 30 km nie jest łatwo, brakuje sił i właśnie teraz zaczyna być ekstremalnie, ale w tym momencie wyobrażam sobie, co czuł Jezus jak upadał pod belką Krzyża, jak był poniżany, jak cierpiał i jak Nas kocha oddając życie za Nas. Jeszcze 13 km, boli  ale nie narzekam oraz nie szukam komfortu. Czuję modlitwę i czuję, że w tym momencie najbardziej potrzebuję Jego siły, bo sama nie dam już rady. Godzina 4.45 ostatnia Stacja Drogi Krzyżowej niezwykła radość i doświadczenie niesamowitego ciężaru, ale też pokonania wewnętrznej walki ze swoimi słabościami, walki z chęcią zadzwonienia po bliskich, aby po mnie przyjechali. Nie poddałam się, bo Bóg był ze mną. Zrozumiałam, że jestem w stanie pokonać wszelkie trudności, bo one są i będą. Ten, kto podjął wyzwanie doskonale wie jak jest i tylko osoby uczestniczące w EDK najwięcej mogą się o tym wypowiedzieć, nie ten który tego nie dokonał i nie przeżył, bo to nie jest takie proste jak może się komuś wydawać. Pragnę nadmienić, że EDK nie jest treningiem, w którym sprawdzam swoją kondycję czy też zawodami, to szczególne rozważania Męki Pana, gdzie ból i cierpienie odczuwają sami uczestnicy. Inni powiedzą pokuta……tak, ale nie zapominajmy, że tak samo Ja mam grzechy oraz popełniam błędy jak i Ty, tylko że ja w przeciwieństwie do Ciebie podjęłam to wyzwanie. EDK uczy pokory, układa rzeczy najważniejsze i te mało ważne na odpowiednich półkach naszego życia, pokazuje to co szybko przeminie, a co pozostanie na zawsze. Poznajesz tak naprawdę jaki/jaka jesteś, chociaż wielu z nas myśli: jestem silny/silna……. jednak tak naprawdę jesteśmy bardzo słabi, wystarczy uczestniczyć w takim przeżyciu, aby się o tym przekonać. W sobotę jeszcze bardziej odczuwasz ból, chcesz wstać jednak nie możesz, boli cię dosłownie wszystko. Można to porównać, co najmniej do wypadku komunikacyjnego……jesteś po prostu poobijany/poobijana. Ból przejdzie, odciski zagoją się, a moje przeżycia pozostaną na zawsze w moim sercu. Cieszę się, ponieważ jest to moja druga EDK (jedna 44 km, a druga 43km) którą pokonałam. Sądzę, że nie zawaham się nad decyzją podjęcia Ekstremalnej Drogi Krzyżowej w roku 2019, jeżeli oczywiście będzie mi to „pisane” po raz kolejny. Uważam, że EDK została wpisana w moje życie na stałe i co rok chcę jej doświadczać. Niestety nie wszystkim uczestnikom udało się pokonać EDK takie są dane co roku, ale sądzę że i tak jest to wspaniałe oraz niezapomniane przeżycie również dla nich. Moje wskazówki pokonania EDK to: przede wszystkim nie odpoczywamy i nie siadamy, nie liczymy tylko na nasze siły fizyczne, ponieważ można się mocno rozczarować, tylko wierzymy że Bóg na tej drodze nie opuści Cię i na pewno Ci pomoże, zabierz ze sobą kijki nordic walking albo kij wędrowca oraz intencję swoją i innych. Zmieniaj swoje życie….. uważam, że lepiej późno, niż wcale…...Powodzenia i do zobaczenia za rok!!!

 

Sylwester Olczak: Pierwszy raz szedłem na Ekstremalną Drogę Krzyżową. Nastawiłem się, że drogę tą pokonam w 7 godzin (mimo swojego wieku - 62 lata), ale trasa była ciężka, poza tym noc, nie było odpoczynków. W Stężycy, jak to mówią sportowcy "prąd mi odcięło", dopiero gdy się poratowałem czekoladą i płynami z elektrolitami i poszedłem dalej. Natomiast muszę powiedzieć, że byłem zaskoczony tą niedyspozycją, bo mimo wieku czuję się dość sprawnie, ale okazało się, że przemęczenie daje się we znaki. Ciężki był odcinek lasu od Staw do Brzezin. Śnieg i błoto przez około 7 km, ciężko się szło. Doszedłem do końca. Jeśli zdrowie mi pozwoli, to chętnie powtórzę za rok. To bardzo osobiste przeżycie, nowe i warto powtórzyć, tylko trzeba się odpowiednio przygotować. Tym co chcieliby pójść pierwszy raz mogę powiedzieć, że warto spróbować. To nie tylko kwestia duchowa, chociaż najważniejsza, ale też fizyczna sprawdzenia swojej wydolności. Po każdym takim wydarzeniu, człowiek nabiera pokory. Uważam, że to taki rodzaj pokuty. Chciałbym podzielić się pewnym słowem na temat EDK, które bardzo mi sie podoba, i które można samemu sobie zinterpretować. Jest to zaproszenie do kontemplacji Jezusa ukrzyżowanego: "Miłość, która jako jedyna ma moc uzdrawiania nas ze wszystkich naszych zranień"

 

Wiesław: Ja byłem pierwszy raz i byłem namówiony przez koleżankę Magdę, za co przez pierwszy kawałek drogi byłem na nią zły, bo myślałem że nie dojdę, ale za pomocą moich współuczestników udało się dojść do celu. Na koniec byłem bardzo zadowolony, że udało mi się dojść do konca, siły pozwoliły, a opatrzność Boża nade mną czuwała. Teraz mogę koleżance podziękować. Poza tym muszę powiedzieć, że przeżycie jest ogromne. Każdy jakiś cel ma, ma też swoje intencje, być może głębsza modlitwa, przemyślenia, poza tym to również może być czas za podziękowanie Bogu za jakieś dobroci, które się otrzymuje w życiu. Uważam, że jak sie dochodzi to się dziękuje za to, że udało się dojść, za cierpliwość i pokorę, której przez tą ciężką drogę się człowiek nauczył, bo to jednak są kilometry i godziny marszu. Dla mnie to jest ogromne przeżycie i ogromna satysfakcja, że udało mi się dojść do celu. Z tego co wiem, te osoby które nie doszły w tym roku są z takim zacięciem na następny rok nastawione, że będą chciały dojść do celu. To są ogromne trudności, które się pokonuje przez te kilka godzin. Kryzys miałem na odcinku ze Stężycy. To praktycznie ostatni już odcinek, ale bardzo ciężki. 

 

Ela Kowalik: Pierwszy raz uczestniczyłam w EDK. Droga była ciężka. Był przeogromny ból, ale miałam jedną myśl, że cokolwiek by się nie działo muszę dojść. Najgorszy moment był w Stawach w lesie, poczułam że jestem sama. Dwie osoby były przede mną i dwie za mną, ja byłam pośrodku, na wielkim zakręcie. Te osoby z przodu i z tyłu nagle zniknęły, nie widziałam ich i poczułam ogromny strach, ale nie było to zmęczenie, ani ból. Strach, bo byłam sama w lesie. Jak tylko wyszłam z zakrętu zobaczyłam ludzi przede mną i strach przeszedł. W lesie w Stawach dodatkowo droga była błotnista, więc ciężko się szło. Później gdzieś w okolicach Rokitni poczułam, że stawy mi się zagotowały, odmawiały mi posłuszeństwa. Poczułam ogromny ból. Narzucone tempo było ogromne, nie wiem dlaczego już na początku wszyscy szybko wystartowali... za szybko. Mam problemy z sercem, zwykłe zakupy, większy dystans czasem sprawia, że serce mi bije z podwojoną prędkością, tego się bałam, ale podczas tej drogi czułam jakbym nie miała serca, żadnych dolegliwości. Czy to nie opatrzność nade mną czuwała? Odczuwałam też ogromny ból ramion i pleców. Następnym razem ograniczę rzeczy w plecaku do minimum. Ból był silny i uciążliwy, czułam że był za ciężki, ale pomyślałam też, że ja mam tylko plecak, a Pan Jezus miał gorzej, niósł ogromny i ciężki krzyż, niósł grzechy wszystkich ludzi, to ja nie dam rady z plecakiem? To był ogromny wysiłek, ale doszłam. Poczułam ogromną radość. 

 

Dagmara: Pierwszy raz uczestniczyłam w EDK. Poprosiłam Pana Jezusa o taką prawdziwą drogę krzyżową... o cierpienie... i taką też dostałam. Jak tylko wyszłam z kościoła zobaczyłam, że wszystkie grupy już poleciały. Zostałam sama. To był taki pierwszy ewenement. Już na początku, w połowie drogi do Lidla złapał mnie olbrzymi, straszny ból. Najpierw bolały mnie oba stawy biodrowe. Nigdy takiego bólu nie czułam. Pomyślałam sobie "Boże, jak ja dojdę? To jest sam początek, a gdzie te 40 km przede mna?" Potem zaczęły mi wysiadać kolana. Pamiętam, że na wiadukcie patrzyłam, że kobiety idą z kijkami, reklamówką i one mnie wyprzedzały, a mnie się tak bardzo źle szło... coraz gorzej. Tempo było niesamowicie szybkie. Tak sobie pomyślałam, że będę szła w swoim własnym tempie. Myślałam, że byłam przygotowaną osobą, jeszcze niedawno biegałam, byłam pewna że przejdę taką trasę. Byłam wyspana, wypoczęta, zdrowa, nie pobita, bo przecież Pan Jezus był pobity kiedy pokonywał tą trasę za mnie, za nas...pomyślałam sobie, co to jest te 40 km? Z powodzeniem przejdę. Niestety coraz bardziej mnie wszystko bolało. Doszłam do połowy stacji. Była ok. 24:00. Stacja V. Wtedy byłam już jednym wielkim bólem, który nie dał mi iść. Nie mogłam oddychać. W tym miejscu zakończyłam swoją drogę. Na drugi dzień było mi strasznie przykro, że nie dałam rady pokonać trasy. Pytałam Pana Jezusa czy przyjmie to moje cierpienie. W ewangelii dostałam odpowiedź, że to cierpienie byłu Mu miłe i że było Mu potrzebne. Wybieram się za rok, inaczej się przygotuję. Na pewno nie będę prosiła Pana Boga o cierpienie, bo je dostałam.

 

Szczególne podziękowania za inicjatywę i zorganizowanie EDK w Dęblinie, bez zaangażowania Pana Karola nie byłoby to możliwe. Dziękujemy!!!!!!!!

 

 

 


Skontaktuj się z autorem tekstu: admin
Facebook
Google
Wykop
Zgłoś
Wyślij
Drukuj
Komentowanie dozwolone wyłącznie dla zarejestrowanych użytkowników portalu.
AKTUALNOŚCI
WSZYSTKIE +
W niedzielny poranek 21 kwietnia 2024 roku 23 uczniów Zespołu Szkół Zawodowych nr 2 w Dębli...
23 kwietnia na terenie boiska „Orlik” przy Zespole Szkół Ogólnokształcących w D...
Maja Markowska, uczennica klasy 8a Szkoły Podstawowej nr 5 w Dęblinie, wzięła udział w zmaganiach na etap...
Akcja „Żonkile” to ważny projekt edukacyjny, przypominający o Powstaniu w Getcie Warszawskim ...

KRONIKA
WSZYSTKIE +
KONTO UŻYTKOWNIKA
WIĘCEJ +

Login:

Hasło:



OSTATNIE KOMENTARZE
WSZYSTKIE +
Fit&Fun
WSZYSTKIE
MIASTO DĘBLIN
WSZYSTKIE +
Gmina Kozienice
Zobacz więcej
DROBNE WYRÓŻNIONE
WSZYSTKIE +
WYDARZENIA-IMPREZY
OGŁOSZENIA DROBNE
WSZYSTKIE +
Instalacje SIECI KOMPUTEROWYCH
Jesteśmy wykonawcą teletechniki, instalacji teleinformatycznych i elektrycznych w OBIEKTACH PRZEMYSŁOWYCH, HALACH MAGAZYNOWYCH...
Szczegóły ogłoszenia

Domek drewniany letniskowy całoroczny 4m/5m 20mm
Zapraszamy do zakupu naszego całorocznego domku letniskowego, który można łatwo złożyć samodzielnie dzięki prostym instrukcjom o...
Szczegóły ogłoszenia

Domek Letniskowy Drewniany Całoroczny 3m/3m 15mm
Domek letniskowy/całoroczny do samodzielnego montażu / montaż prosty z instrukcją i możliwością kontaktu telefonicznego podczas ...
Szczegóły ogłoszenia

Adwokat kościelny, unieważnienie małżeństw, rozwód kościelny
Kancelaria Porad Kościelno-Prawnych - asystencja na każdym etapie procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa dla Osób w kraju...
Szczegóły ogłoszenia

Studio StreamOnline - studio filmowe Warszawa
Zlokalizowane w sercu Mokotowa, Studio StreamOnline oferuje pełne spektrum możliwości produkcyjnych na potrzeby najnowocześniejs...
Szczegóły ogłoszenia
NA GÓRĘ STRONY +
Podobne serwisy:
Kategorie:
Informacje:
Reklama:
Gazeta Dęblin24.eu to niezależne medium elektroniczne w Dęblinie - jako jedyni całodobowo informujemy o wydarzeniach w mieście i regionie. Dzięki rzetelności i szybkości w przekazywaniu informacji oraz przynależności do grupy medialnej każdego dnia odwiedza nas wiele tysięcy czytelników.

Kontakt z działem reklamy:
reklama@deblin24.eu lub 795-495-037
facebook